"Unholy Trinity" presents: Politically engaged song against Bąkiewicz's border defense movement, which only plays on destabilization and escalation of imaginary conflicts
Evil must be opposed, because silence is capitulation.
WARNING: Explicit lyrics
Ajjjjajajajjj
Ajajajajaj! nie róbmy medialnych jaj!
Tam na polu czarna krowa, cierpi, bo już pełna mleka Już bojówki do niej biegną, drogą jedzie dyskoteka
Jadą, jadą chłopcy, ci chłopcy od granic Paramilitarni, prawo mają za nic
Życie takie zna przypadki, jadą sobie za rogatki Staną sobie gdzieś w szuwarach, w płocie dziura, jakaś szpara
Lornetka z kabury, bada kolor skóry Za granicy przekroczenia, dawaj na jelenia!
Jechał sobie raz księgowy, robotnikom wiózł talony Chociaż w pracy był chwalony, jednak po urlopie opalony
Już go mają chłopcy, ci chłopcy od granic Więc go tylko poszarpali, bo się trochę bali Że ktoś to nagra jeszcze...
Jechał sobie w ten dzień parny, pan kominiarz bardzo karny Mijał lasy, czarne chmury, jechał wolno, chociaż z góry
Za zakrętem stali, rower mu zabrali Chłopcy już się cieszą, a kominiarz idzie pieszo Esta esta!
Jechał sobie od Dąbrowy młody śliczny dzielnicowy Na motorze w dezabilu, na wycieczkę po cywilu
Też go mają za nic, ci chłopcy od granic Kłócić się nie warto, to zapłacił kartą A mógł jeszcze blikiem...
A gdy już się zmierzchać miało, to się wtedy okazało Że to nie są żadne służby, to naziole, no bo któżby!
Czas by już na finał, puenta się zaczyna Coraz więcej przebierańców, coraz trudniej o oryginał
I medialny puenty wariant nie jest zabroniony: jak se hymn zaśpiewam, będą dwa miliony!